Kurs Cudów zwany biblią New Age, nie ogranicza się tylka do miana filozofi. To Twój kurs do normalności(radosci, wolności) bez względu na twoje przekonania i wiarę. To bardzo osobiste przeżycie i odmiana co do wszytskiego w Twoim życiu. To bardzo prosty kurs bo uczy cudami...

Data dodania: 2006-09-28

Wyświetleń: 10873

Przedrukowań: 2

Głosy dodatnie: 3

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

3 Ocena

Licencja: Creative Commons

Zapraszam do przeczytania wstępu do Kursu Cudów i kilku moich zdań w tym temacie...

Wprowadzenie do Kursu Cudów

To jest kurs cudów. Jest to wymagany kurs. Tylko czas, kiedy go podejmiesz, jest dobrowolny.
Wolna wola nie oznacza, że możesz ułożyć program. Oznacza tylko, że możesz wybrać to, co chcesz podjąć w danym czasie.
Celem tego kursu nie jest uczenie znaczenia miłości, albo­wiem jest to ponad tym, czego można nauczyć. Jego celem jest jednak usunięcie blokad dla uświadomienia sobie obecności miło­ści, która jest twoim naturalnym dziedzictwem.
Przeciwieństwem miłości jest lęk, lecz to, co jest wszech­ogarniające, nie może mieć przeciwieństwa.
Kurs ten można, więc bardzo prosto podsumować w ten sposób:

Temu, co rzeczywiste, nie można zagrozić.
To, co nierzeczywiste, nie istnieje.

W tym leży pokój Boga.

.


Jak przyszedł Kurs Cudów na świat...

Kurs Cudów jest to księga składająca się z 650 stron tekstu, w których to jest zawarte 31 rozdziałów, 500 stron tekstu z 365 lekcjami (po jednej na każdy dzień z wyjątkiem lekcji powtórzeniowych) i 90 stron podręcznika dla nauczycieli.

To wszystko spisywała pod dyktando wewnętrznego głosu Helen Shucman. Słyszenie głosu wewnętrznego poprzedziła wizja(fragment z książki "Pełna historia Kursu Cudów"- D.Patrick Miller):

Nieoczekiwanie zaczęła miewać takie same powtarzające się symboliczne wizje, jakie zdarzały się jej w młodości, a jakie przestały się jej ukazywać, kiedy będąc już dorosła, z goryczą zaprzestała poszukiwań Boga.

A teraz mając pięćdziesiąt sześć lat znowu znalazła się w dramatycznym wirze snów na jawie i wizji, w których coś popychało ją do spełnienia tajemniczego obowiązku, z którego, jak czuła „w jakiś sposób, gdzieś zgodziła się wywiązać”. W tych widzeniach czasami przemawiał do niej wewnętrzny „niemy głos”, który objaśniał jej znaczenie różnych zdarzeń. W ciągu następnych lat, ten głos stał się autorytatywną obecnością, o której mówiła jako o „Głosie” lub „Starszym Sierżancie”. Nie można powiedzieć, żeby nie była świadoma tożsamości, jaką Starszy Sierżant sam deklarował, ale uchylała się od jej uznania.
Pod koniec lata 1965 roku dr Schucman miała wizję, w której weszła do jaskini na nieosłoniętym brzegu morza i znalazła w niej duży, bardzo stary zwój pergaminu. Rozwijając z trudnością stary rulon, zobaczyła na jego środkowej części napisane proste słowa: „Bóg jest”. Otwierając szerzej, zauważyła jeszcze jakieś napisy po prawej i po lewej stronie. Znajomy Głos powiedział, że jeśli chce, z lewej strony może odczytać przeszłość, a z prawej przyszłość, wyraźnie zaofiarował jej dar jasnowidzenia. Ale dr Schucman wskazała na słowa napisane po środku i odpowiedziała ”Tylko tego chcę”. „Tym razem wybrałaś dobrze” odparł Głos. „Dziękuję ci”. Po tej wizji niepokój dr Schucman zmniejszył się trochę i pomyślała z ulgą, że może zamęt w niej ustanie już na zawsze. Zgodnie z sugestią Thetforda zaczęła rejestrować swoje wewnętrzne doświadczenia i 21 października szykowała się, żeby zapisać je, kiedy usłyszała w głowie przemawiający do niej Głos: „To jest Kurs Cudów” powiedział autorytatywnie. „Proszę, zacznij notować”. (koniec cytatu)


Wszystko to zaczęło się w 1965 roku w Stanach Zjednoczonych. Schucman była psychologiem, badaczem na Uniwersytecie Columbia(colleg'u medycyny i chirurgii). Kiedy pojawiła się wyżej opisana wizja miała ona 56 lat. Przy spisywaniu tekstu
Kursu Cudów pomagał jej dr Wiliam Thetford -dyrektor psychologii w Columbia-Presbyterian Medical Centese. Tekst(jedna z części kursu) została ukończona w październiku 1968, ćwiczenia spisywane były od maja do lutego 1971 a podręcznik dla nauczycieli był spisywany przez pięć miesięcy.

Od 1972 do 1978 powstało jeszcze wiele wierszy i dwie broszury-Psychotherapy: Putpose, Proces and ractice" (Psychoterapia:cel,proces i praktyka) oraz The Song of Prayer(Pieśń Pochwalna). Wszystko to było dyktowane Helen przez głos,który można zidentyfikować jako głos Jezusa Chrystusa odnosząc się do słów w tekście:

"Wybrałem ze względu na ciebie i na mnie, by zademonstrować najbardziej oburzający atak, a to, jak został osądzony przez ego, nie ma znaczenia. Jeśli świat osądza te rzeczy, a Bóg o nich nic nie wie, byłem zdradzony, opuszczony, męczony i ostatecznie zabity. Było oczywistym, że wydarzyło się to jedynie z powodu projekcji innych na mnie, ponieważ nikogo nie skrzywdziłem a wielu
uzdrowiłem."(Roz.6)

Na końcu tego artykułu umieściłem Przedmowę do Kursu Cudów nie wiem, kto ją tłumaczył z j. angielskiego i czy ktoś ma jakieś do niej prawa autorskie... Warto to przeczytać, warto też czytać sam Kurs Cudów. Postaram się wkrótce zamieścić moje własne doświadczenia z tym dziełem, jak to było w ogóle, że go dostałem, kim jestem teraz po trzech (zaledwie) latach studiowania.
Ogólnie mogę teraz stwierdzić, że jest to najważniejsza część mego życia, która powoli obejmuje wszyto i czyni mnie jednym z prawdą o sobie samym. Prawda, której doświadczyłem i z którą się, co dzień zmierzam przemieniła mnie w bardzo radosnego człowieka. Stąd wiem, że jest to prawdą, to działa. Jestem teraz pisząc te słowa bardzo szczęśliwy, czuje Boga w sobie jak i wszędzie wokół mnie, jestem gdzieś w bezczasowości świadomy, że wszystko, co widzę odzwierciedla stan mojego umysłu. Do tego stanu przyczyniło się codzienne studiowanie tego kursu, bezkompromisowa szczerość ze sobą i ponad wszystko inne chęć zjednoczeni się z Bogiem.


PRZEDMOWA

Ta przedmowa została napisana w 1977 roku w odpowiedzi na wiele próśb o krótkie wprowadzenie do Kursu Cudów. Pierwsze dwie części - Jak powstał, Czym jest - napisała sama Helen Schucman; ostatnia część - O czym mówi - została spisana przy pomocy procesu wewnętrznego dyktanda opisanego w przedmowie.


JAK POWSTAŁ

Kurs Cudów zaczął się od nagłej decyzji dwojga ludzi, aby połączyć się we wspólnym celu. Ich nazwiska to: Helen Schucman i William Thetford, profesorowie psychologii klinicznej na Wydziale Lekarsko-Chirurgicznym Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku, USA. Nie ma znaczenia, kim byli, prócz tego, iż historia ta dowodzi, że z Bogiem wszystkie rzeczy są możliwe. Byli wszystkim, tylko nie osobami zainteresowanymi sprawami duchowymi. Ich wzajemne stosunki były trudne i często napięte i chodziło im o akceptację oraz status osobisty i zawodowy. Ogólnie mówiąc, byli poważnie zaangażowani w wartościach tego świata. Ich życie nie było bynajmniej w zgodzie z czymkolwiek, co zaleca Kurs. Helen, ta, która otrzymała ten materiał, tak siebie opisuje:

Psycholog, wychowawca, konserwatywna w teorii oraz ateistyczna w wierze, pracowałam w prestiżowym i wysoce akademickim otoczeniu. I wtedy stało się coś, co zapoczątkowało łańcuch wydarzeń, jakiego nie mogłabym nigdy przewidzieć. Kierownik mojego wydziału nieoczekiwanie oznajmił, że ma już dosyć tych gniewnych i agresywnych odczuć, które nasze postawy odzwierciedlały, i stwierdził na koniec, że „musi być inna droga wyjścia”. I jak na sygnał zgodziłam się mu pomóc ją znaleźć. Najwyraźniej ten Kurs jest tą inną drogą.

Chociaż ich intencje były poważne, mieli ogromną trudność w zabraniu się do swojego wspólnego przedsięwzięcia. Lecz dali Duchowi Świętemu „odrobinę gotowości”, która, jak to sam Kurs miał podkreślać, wystarcza, by Mu umożliwić wykorzystanie dowolnej sytuacji do Jego celów i zapewnienie jej Jego mocy.

Kontynuując relację Helen w pierwszej osobie:

Trzy zadziwiające miesiące poprzedzały faktyczne pisanie, w czasie których Bill zasugerował, abym notowała wysoce symboliczne sny oraz opisy dziwnych obrazów, które do mnie przychodziły. Chociaż wtedy stałam się już bardziej przyzwyczajona do tego, co nieoczekiwane, mimo to byłam bardzo zaskoczona, gdy napisałam: „To jest kurs cudów”. Było to moje zaznajomienie z Głosem. Nie wydawał On żadnego dźwięku, lecz zdawał się przekazywać mi rodzaj szybkiego wewnętrznego dyktanda, które stenografowałam w notatniku. To pisanie nigdy nie było automatyczne. Mogło być przerwane w każdej chwili, a później podjęte na nowo. Sprawiało to, że czułam się bardzo nieswojo, ale nigdy poważnie nie przyszło mi na myśl, aby przestać to robić. Wyglądało to na jakieś specjalne zadanie, które jakoś tam i gdzieś tam zgodziłam się spełnić. Reprezentowało ono przedsięwzięcie rzeczywistej współpracy, między Billem a mną, a duża część jego znaczenia, jestem pewna, na tym polega. Notowałam, co Głos mi „mówił”, i czytałam mu to następnego dnia, a on przepisywał to na maszynie pod moje dyktando.

Przypuszczam, że on miał także swoje specjalne zadanie. Bez jego zachęty i wsparcia nigdy nie byłabym w stanie spełnić mojego. Cały ten proces zajął około siedmiu lat. Tekst przyszedł najpierw, następnie Podręcznik dla studentów, a w końcu Poradnik dla nauczycieli. Wprowadzono tylko kilka niewielkich zmian.
Tytuły rozdziałów i podtytuły zostały wstawione do Tekstu, a pominięto niektóre z bardziej osobistych notatek, które występowały na początku. Poza tym materiał jest w zasadzie niezmieniony.

Nazwiska współpracowników w zapisie Kursu nie pojawiają się na okładce, ponieważ Kurs może i powinien mówić sam za siebie. Nie jest jego zamiarem stać się podstawą dla jeszcze jednego kultu. Jego jedynym celem jest dostarczyć sposobu, w jaki niektórzy ludzie będą zdolni znaleźć własnego Wewnętrznego Nauczyciela.


CZYM JEST

Jak sam tytuł wskazuje, Kurs jest ułożony od początku do końca jako narzędzie nauczania. Składa się z trzech ksiąg: 669-stronicowego Tekstu, 448-stonicowego Podręcznika dla studentów oraz 92-stonicowego Poradnika dla nauczycieli.
Porządek, w jakim studenci wolą korzystać z tych ksiąg, oraz sposoby, na jakie je studiują, zależą od ich indywidualnych potrzeb i preferencji.

Program nauki, jaki proponuje Kurs, jest starannie ułożony i jest wyjaśniany krok po kroku zarówno na poziomie teoretycznym, jak i praktycznym. Kładzie on nacisk na zastosowanie, a nie na teorię, oraz na doświadczenie, a nie na teologię. Stwierdza wyraźnie, że „uniwersalna teologia jest niemożliwa, lecz uniwersalne doświadczenie jest nie tylko możliwe, ale i konieczne” (Poradnik, s., 77). Chociaż chrześcijański w wypowiedzi, Kurs zajmuje się uniwersalnymi tematami duchowymi. Podkreśla, że stanowi tylko jedną wersję uniwersalnego programu. Istnieje wiele innych, a ta różniąca się od nich tylko formą.

Wszystkie prowadzą ostatecznie do Boga.

Tekst jest w dużym stopniu teoretyczny i przedstawia koncepcje, na których opiera się system myślowy Kursu. Jego idee zawierają w sobie podstawy dla lekcji Podręcznika. Bez praktycznego zastosowania, jakie zapewnia Podręcznik, Tekst pozostałby w dużej mierze ciągiem abstrakcyjnych pojęć, które raczej nie wystarczyłyby do wywołania odwrócenia biegu myślenia, do którego dąży Kurs.

Podręcznik zawiera 365 lekcji, jedną na każdy dzień roku. Nie jest jednak konieczne, aby przerabiać lekcje w takim tempie, a ktoś może zechce pozostać z jakąś szczególnie atrakcyjną lekcją na dłużej niż jeden dzień. Instrukcje nalegają jedynie na to, że nie powinno się usiłować zrobić więcej niż jednej lekcji dziennie. Praktyczną naturę Podręcznika podkreśla wprowadzenie do lekcji, które kładzie nacisk na doświadczenie poprzez zastosowanie zamiast wcześniejszego zaangażowania się w osiągnięcie duchowego celu:

Niektóre z idei przedstawione w tym podręczniku uznasz za trudne do uwierzenia, inne zaś mogą ci się wydawać dość zaskakujące. To nie ma znaczenia. Jesteś proszony wyłącznie o zastosowanie tych idei zgodnie ze wskazówkami. Nie jesteś bynajmniej proszony o ich ocenę. Jesteś proszony tylko o ich użycie. To właśnie ich użycie sprawi, że nabiorą one dla ciebie znaczenia, i pokaże ci, że są prawdziwe.

Pamiętaj o jednym: nie musisz wierzyć w te idee, nie musisz ich akceptować i nie musisz ich nawet przyjmować z radością. Niektórym z nich, być może, będziesz stawiał aktywny opór. Nic z tego nie będzie miało znaczenia ani nie zmniejszy ich skuteczności. Ale nie pozwól sobie na robienie wyjątków w stosowaniu idei zawartych w podręczniku i niezależnie od twoich reakcji na te idee, używaj ich. Nic ponadto nie jest wymagane (Podręcznik, s. 2).

W końcu Poradnik dla nauczycieli, który jest napisany w formie pytań i odpowiedzi, dostarcza odpowiedzi na niektóre z bardziej prawdopodobnych pytań, jakie student może zadać. Zawiera także wyjaśnienie wielu terminów, których używa Kurs, objaśniając je w ramach teoretycznej struktury Tekstu.

Ten Kurs nie rości sobie prawa do finalizmu, ani też lekcje Podręcznika nie mają zamiaru doprowadzić nauki studenta do zakończenia. Na końcu czytelnik jest pozostawiony w rękach jego lub jej własnego Wewnętrznego Nauczyciela, który będzie kierował całą dalszą nauką, jak uznaje za stosowne. Chociaż Kurs ten ma cel o dalekim zasięgu, prawdy nie da się ograniczyć do jakiejkolwiek skończonej formy, jak to wyraźnie przyznaje stwierdzenie na końcu Podręcznika:

Ten Kurs jest początkiem, nie końcem. (...) Nie wyznacza się więcej żadnych specjalnych lekcji, bo już nie ma ich potrzeby. Odtąd słuchaj jedynie głosu Boga (...). On będzie kierował twoimi wysiłkami mówiąc ci dokładnie, co robić, jak kierować twoim umysłem, a kiedy przyjść do Niego w milczeniu, prosząc o Jego nieomylne pokierowanie oraz Jego niezawodne Słowo (Podręcznik, s. 487).


O CZYM MÓWI

Temu, co rzeczywiste, nie można zagrozić.
To, co nierzeczywiste, nie istnieje.
W tym leży pokój Boga.

Tak oto rozpoczyna się Kurs Cudów. Dokonuje on zasadniczego rozróżnienia między tym, co rzeczywiste a nierzeczywiste: między wiedzą a percepcją. Wiedza to prawda, podporządkowana jednemu prawu, prawu miłości, czyli Boga. Prawda jest wieczna, niezmienna, i niedwuznaczna. Może być nie rozpoznana, ale nie może być zmieniona. Dotyczy wszystkiego, co stworzył Bóg, a tylko to, co On stworzył, jest rzeczywiste. Jest ona nie do nauczenia się, ponieważ jest poza czasem i jego biegiem. Nie ma ona żadnego przeciwieństwa, żadnego początku ani końca. Po prostu jest.

Świat percepcji natomiast to świat czasu, zmiany, początków oraz końców. Opiera się on na interpretacji, nie na faktach. Jest to świat narodzin i śmierci, oparty na wierze w niedostatek, stratę, oddzielenie i śmierć. Jest on wyuczony, a nie dany, jest selektywny w swoich percepcyjnych akcentach, niestabilny w swym funkcjonowaniu oraz nieścisły w swych interpretacjach.

Z wiedzy i z percepcji wyłaniają się odpowiednio dwa odmienne systemy myślenia, które są przeciwne sobie pod każdym względem. W sferze wiedzy nie istnieją żadne myśli odrębne od Boga, ponieważ Bóg i Jego Stworzenie dzielą jedną Wolę. Świat percepcji natomiast jest wytworem wiary w przeciwieństwa oraz wolą oddzielną i będącą w nieustającym konflikcie z inną wolą i z Bogiem. To, co percepcja widzi i słyszy, wygląda na rzeczywiste, ponieważ dopuszcza ona do świadomości jedynie to, co odpowiada życzeniom postrzegającego. To prowadzi do stworzenia świata złudzeń, świata, który wymaga ciągłej obrony dokładnie, dlatego, ponieważ nie jest rzeczywisty.

Gdy zostałeś usidlony w świecie percepcji, jesteś usidlony we śnie. Nie możesz uciec bez pomocy, ponieważ wszystko, co pokazują twoje zmysły, świadczy jedynie o realności snu. Bóg zapewnił Odpowiedź na to, jedyną Drogę wyjścia, prawdziwego Pomocnika. Właśnie funkcją Jego Głosu, Jego Ducha Świętego, jest pośredniczyć między tymi dwoma światami. Może On to robić, dlatego, że, podczas gdy z jednej strony zna prawdę, z drugiej także rozpoznaje nasze złudzenia, nie wierząc w nie jednak. Celem Ducha Świętego jest pomóc nam uciec ze świata snu przez nauczenie nas, w jaki sposób odwrócić nasze myślenie i oduczyć się naszych błędów. Przebaczenie jest wielką pomocą nauczania Ducha Świętego w dokonaniu tego odwrócenia myślenia. Kurs ma tym niemniej własną definicję tego, czym naprawdę jest przebaczenie, tak samo jak na własny sposób definiuje świat.

Świat, jaki widzimy, odzwierciedla jedynie nasz własny wewnętrzny układ odniesienia – dominujące idee, życzenia i emocje w naszych umysłach. „Projekcja tworzy postrzeganie” (Tekst, s. 445). Najpierw patrzymy do wewnątrz, decydujemy, jaki rodzaj świata chcemy widzieć, a następnie rzutujemy ten świat na zewnątrz, czyniąc go taką prawdą, jak ją widzimy. Czynimy go prawdziwym przez nasze interpretacje na temat tego, czym jest to, co widzimy. Jeżeli używamy percepcji do usprawiedliwiania naszych własnych błędów – naszego gniewu, naszych odruchów do atakowania, naszego braku miłości w jakiejkolwiek formie, którą może on przybrać – to będziemy widzieli świat zła, destrukcji, złośliwości, zawiści i rozpaczy. Wszystkiemu temu musimy nauczyć się przebaczyć nie, dlatego, że jesteśmy tacy „dobrzy” i „dobroczynni”, lecz ponieważ to, co widzimy, nie jest prawdziwe. Wypaczyliśmy świat przez nasze wykrzywione mechanizmy obronne i dlatego widzimy to, czego nie ma. W miarę jak uczymy się rozpoznawać nasze błędy
postrzegania, uczymy się także patrzeć ponad nimi, czyli „przebaczać”.

Jednocześnie przebaczamy wtedy nam samym, patrząc ponad naszymi wypaczonymi koncepcjami siebie ku Jaźni, którą Bóg stworzył w nas i jako nas.

Grzech definiuje się jako „brak miłości” (Tekst, s. 11). Skoro miłość jest wszystkim, co istnieje, to grzech w widzeniu Ducha Świętego jest błędem do naprawienia, a nie złem do ukarania. Nasze poczucie nieadekwatności, słabości i niespełnienia wynika z silnego zaangażowania w „zasadę niedostatku”, która rządzi całym światem złudzeń. Z tego punktu widzenia szukamy u innych tego, czego czujemy, że w nas brakuje. „Kochamy” kogoś drugiego po to, abyśmy dla siebie coś dostali. W istocie to właśnie uchodzi za miłość w świecie snu. Nie może być większego błędu niż ten, miłość, bowiem nie jest zdolna żądać czegokolwiek.

Tylko umysły mogą naprawdę się łączyć, a kogo Bóg połączył, żaden człowiek nie może rozdzielić (Tekst, s. 356). Dopiero jednak na poziomie Umysłu Chrystusowego prawdziwe zjednoczenie jest możliwe i nigdy w rzeczywistości nie zostało utracone. To „małe ja” dąży do podniesienia swej wartości poprzez zewnętrzną aprobatę, zewnętrzne przedmioty posiadania i zewnętrzną „miłość”.

Jaźń, którą stworzył Bóg, nie potrzebuje niczego. Jest wiecznie całkowita, bezpieczna, kochana i kochająca. Dąży do tego, by się dzielić, a nie brać, by się rozprzestrzeniać, a nie tworzyć swej projekcji. Nie ma ona żadnych potrzeb i chce łączyć się z innymi ze względu na wspólną świadomość obfitości.

Specjalne związki tego świata są destrukcyjne, samolubne i dziecinnie egocentryczne. Jeżeli jednak zostaną oddane Duchowi Świętemu, te związki mogą stać się najświętszymi rzeczami na ziemi – cudami, które wskazują drogę powrotu do Nieba. Świat używa swoich specjalnych związków jako ostatecznej broni wyłączności oraz demonstracji oddzielności. Duch Święty przekształca je w doskonałe lekcje przebaczenia i obudzenia się ze snu. Każdy z nich jest okazją, by pozwolić sobie na uzdrowienie percepcji i naprawienie błędów. Każdy jest kolejną szansą przebaczenia sobie poprzez przebaczenie drugiemu. I każdy staje się jeszcze jednym zaproszeniem dla Ducha Świętego i do przypomnienia sobie Boga.

Percepcja jest funkcją ciała i dlatego przedstawia ograniczenie dla świadomości. Percepcja widzi oczami cielesnymi i słyszy uszami cielesnymi. Wywołuje ona ograniczone reakcje, które wykazuje ciało. Ciało wydaje się w dużym stopniu samo napędzane i niezależne, jednak faktycznie reaguje tylko na intencje umysłu. Jeżeli umysł chce go używać do atakowania w jakiejkolwiek formie, staje się ono pastwą choroby, starości i zniszczenia. Jeżeli umysł zamiast tego akceptuje dla ciała cel Ducha Świętego, staje się ono użytecznym środkiem porozumiewania się z innymi, niepodatne na zagrożenia, jak długo jest potrzebne, i do łagodnego odłożenia na bok, gdy jego użyteczność przeminie. Samo w sobie jest neutralne, tak jak wszystko w świecie percepcji. Czy jest ono używane do celów ego, czy Ducha Świętego, zależy całkowicie od tego, czego chce umysł.

Przeciwieństwem widzenia oczami cielesnymi jest widzenie Chrystusowe, które odzwierciedla siłę zamiast słabości, jedność zamiast oddzielenia oraz miłość zamiast lęku. Przeciwieństwem słyszenia uszami cielesnymi jest porozumiewanie się za pośrednictwem Głosu Boga, Ducha Świętego, który przebywa w każdym z nas. Jego Głos wydaje się odległy i trudny do usłyszenia, ponieważ ego, które mówi w imieniu małego, oddzielnego ja, wydaje się znacznie głośniejsze. Faktycznie jest na odwrót. Duch Święty mówi z niewątpliwą jasnością i przemożnym urokiem. Nikt, kto nie ma zamiaru utożsamiać się z ciałem, w żaden sposób nie mógłby być głuchy na Jego przesłania uwolnienia i nadziei, ani też nie mogłoby mu się nie udać przyjąć z radością i ochoczo widzenia Chrystusowego w zamian za jego marny obraz siebie.

Widzenie Chrystusowe jest darem Ducha Świętego, alternatywą Boga wobec iluzji oddzielenia oraz wiary w realność grzechu, winy i śmierci. Jest ono jedyną korektą dla wszystkich błędów postrzegania, pogodzeniem rzekomych przeciwieństw, na których opiera się ten świat. Jego łagodne światło pokazuje wszystkie rzeczy z innego punktu widzenia, odzwierciedlając system myślenia, który wypływa z wiedzy, i czyniąc powrót do Boga nie tylko możliwym, ale też nieuniknionym. To, co było uznawane za niesprawiedliwości wyrządzone komuś przez kogoś innego, teraz staje się wołaniem o pomoc i zjednoczenie. Grzech, choroba i atak są widziane jako błędy postrzegania domagające się uleczenia za pomocą łagodności i miłości. Mechanizmy obronne są odłożone na bok, ponieważ tam, gdzie nie ma żadnego ataku, nie są one potrzebne. Potrzeby naszych braci stają się naszymi własnymi potrzebami, ponieważ oni odbywają podróż razem z nami, gdy udajemy się do Boga. Bez nas zgubiliby drogę. Bez nich nigdy nie znaleźlibyśmy naszej własnej.

Przebaczenie jest nieznane w Niebie, gdzie jego potrzeba byłaby niepojęta. Jednakże w tym świecie przebaczenie stanowi niezbędną korektę wszystkich błędów, które popełniliśmy. Ofiarować przebaczenie jest dla nas jedynym sposobem, żeby je mieć, ponieważ to odzwierciedla prawo Nieba, że dawanie i otrzymywanie są tym samym. Niebo jest naturalnym stanem wszystkich Synów Boga, jakimi On ich stworzył. Taka jest ich rzeczywistość na wieki. Nie zmieniła się ona, dlatego, że została zapomniana.

Przebaczenie jest środkiem, za pomocą, którego przypomnimy to sobie. Dzięki przebaczeniu myślenie świata zostaje odwrócone. Świat, któremu zostało przebaczone, staje się bramą do Nieba, ponieważ przez zmiłowanie nad nim możemy wreszcie przebaczyć samym sobie. Nie trzymając nikogo w niewoli winy, stajemy się wolni. Uznając Chrystusa we wszystkich naszych braciach, rozpoznajemy Jego Obecność w nas samych. Zapominając wszystkie nasze błędy postrzegania oraz bez niczego z przeszłości, co by nas wstrzymywało, możemy przypomnieć sobie Boga. Nauka nie może wyjść poza to. Gdy jesteśmy gotowi, sam Bóg wykona ostatni krok w naszym powrocie do Niego.

Licencja: Creative Commons
3 Ocena