Komentarz giełdowy przygotowany na dzień 23 września 2011 roku.   Większość inwestorów nie może być zadowolona z ostatniego tygodnia. O ile jeszcze początek tygodnia, czyli poniedziałek i wtorek nie przyniosły większych rewelacji o tyle końcówka tygodnia mogła nie jednego inwestora nabawić choroby nerwowej.

Data dodania: 2011-09-23

Wyświetleń: 1076

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Zaczynając od początku. Poniedziałek przyniósł na rynki plotki dotyczące Greckiego długu i możliwości wyjścia Grecji ze strefy euro. Ta sama bajka kolejny raz powodowała na rynkach panikę. Obniżenie ratingu Włoch do A+ nie przeszkodziło jednak rynkom w odreagowaniu poniedziałkowych spadków, gdyż główną informacją było dementi w sprawie Grecji.

Na tym etapie dobre wiadomości się skończyły. Rynki we wtorek rosły również w nadziei o dwudniowe posiedzenie Fedu, który we wtorek i środę debatował nad wsparciem amerykańskiej gospodarki. W środę już po naszej sesji Fed zapowiedział działania mające na celu wywłaszczenie krzywej dochodowości, czyli obniżenie oprocentowania obligacji długoterminowych. Ma to na celu uatrakcyjnienie kredytów, których oprocentowanie jest uzależnione od długoterminowych stóp, nie krótko. Fed nie może już obniżać krótkoterminowych stóp, zatem próbuje z długoterminowymi. Wynik posiedzenia był zgodny z oczekiwaniami, jednak rynki czekały chyba na coś więcej. Chociaż kolejna runda Q3 mogłaby tylko pogorszyć sytuację w długim terminie, krótkoterminowi spekulanci postanowili wyjść z rynku, wywołując przecenę.

Na nasz rynek wyprzedaż przyszła w czwartek. Nienajlepsze nastroje po USA pogorszyły dane PMI ze strefy euro. Odczyt PMI dla usług i przemysłu poniżej 50 pkt. należy traktować jako kurczenie się tych gałęzi gospodarki. Zatem wzrost gospodarczy w strefie euro staje pod coraz większym zapytaniem. Na naszej giełdzie WIG20 runął poniżej ważnego wsparcia na 2150 pkt. i kolejny poziom wsparcia możemy wyznaczyć na 1900 pkt. Oliwy do ognia dolewają inwestorzy zagraniczni, którzy w panice opuszczają nasz kraj doprowadzając do deprecjacji złotego. EUR/PLN przekroczył nawet wartość 4,50! Dopóki nie wrócą inwestorzy zagraniczni o odbicie będzie ciężko. Nastroje są złe. Najgorsze że to nie jest spadek wywołany plotką a daną makroekonomiczną. Jak dodamy do tego problemy Grecji trzeba się pogodzić z faktem: jesteśmy w trendzie spadkowym, zatem strategia inwestycyjna powinna być nastawiona właśnie na taki okres na rynku.

Dla pocieszenia polska jest w lepszej sytuacji niż kraje strefy euro. Przyjdzie moment że inwestorzy dostrzegą że polskie akcje są tanie a złotówka niedowartościowana. Dla nich to dodatkowe atuty. Musi  natomiast zmienić się ogólny sentyment. Pamiętajmy że z trendem nie wygramy. Musimy się mu po prostu podporządkować…

Licencja: Creative Commons
0 Ocena