„Homoseksualizm nie jest chorobą homoseksualistów, lecz ludzi, którzy nie mogą zrozumieć, że jest wiele różnych dróg do osiągnięcia szczęścia i że życie w zgodzie z samym sobą nie jest zbrodnią. Ludzi, którzy zeszli z seryjnej taśmy produkcyjnej i nie maja odwagi prawdziwie żyć.”

Data dodania: 2007-02-26

Wyświetleń: 13349

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

„Bezapelacyjnie wyłamuję się z porządku, który kiedyś ustalili nie licząc się z własną, ludzką naturą; swoim czynem neguję i zaprzeczam temu porządkowi, krzycząc o prawdziwą wolność, indywidualizm i tolerancję dla ludzi, o akceptację i otwarty umysł, nieograniczony sztucznymi konwenansami i fałszywą moralnością i etyką oraz błędnymi, represyjnymi normami różnych "większości" i patriarchatu.”

Come out jest chyba najtrudniejszym momentem w życiu homoseksualisty. Musi stanąć przed innymi i oznajmić im, że należy do mniejszości seksualnej. Że kocha kogoś, kogo oni najprawdopodobniej nie zaakceptują. Aż 64% Polaków uznaje, że związki między ludźmi tej samej płci są niewłaściwe. Więc ujawnienie się jest rzeczą niełatwą. Ale wbrew pozorom najtrudniej jest poinformować swoich najbliższych- rodziców, rodzeństwo, dziadków, przyjaciół.
„Nie chcę, żeby moja mama umarła na zawał, muszę ją oswoić.” Rodzice najczęściej zaczynaj obwiniać siebie za taki stan rzeczy. Nieraz reagują wysłaniem dziecka na leczenie. Bo dla wielu ludzi homoseksualizm to choroba. Tak jak depresja albo katar. Uważają, że można się z niego wyleczyć. Inni wpadają w szał. Krzyk, ból, ranienie się nawzajem, czasem nawet rękoczyny. A co się zyskuje po come oucie? Odzyskuje się spokój. Mama *** odcięła jej dostęp do Internetu i kontrolowała wszystkie jej wyjścia z domu. Pomogły koleżanki. – Kiedy miałam problemy z wychodzeniem z domu, one mnie kryły, kiedy mama zabrała mi telefon, one pomagały mi w kontakcie z moją dziewczyną – opowiada. Ale im wcześniej tym lepiej. Otoczenie musi się oswoić z tą myślą. Gdyby wszyscy homoseksualiści się ujawnili, szybko wmieszaliby się w tłum i zaczęliby być traktowani jak normalni ludzie. Ale najważniejsze jest bycie ze sobą szczerym. Odgrywanie teatrzyków, kłamanie, ukrywanie się- to na dłuższą metę meczy. Niestety nie wszyscy decydują się na come out- bardzo wiele się ryzykuje. Sprzeciw mieszkańców Krakowa wobec majowego Marszu Tolerancji gejów i lesbijek oraz hasła wykrzykiwane przez działaczy Młodzieży Wszechpolskiej, jakie mu towarzyszyły – „wypier...ć pedały!” – jednoznacznie ukazują stosunek Polaków do mniejszości seksualnych.

„Bóg jest miłosierny, dobry, kocha mnie, a przecież nic złego nie robię, tylko kocham” Tak mówi ***. I ma rację. Odkąd powiedziała, czuje się lepiej. „Dla mnie to było jak odzyskanie skrzydeł. Teraz, w razie niedomówień, nie boję się powiedzieć obcej osobie, że jestem lesbijką. Mówię to naturalnie, bez ściszania głosu, bez robienia z tego afery.” Bardzo pomaga gdy ujawniają się osoby publiczne. Oczywiście tych w Polsce niestety brakuje. Również wielkość miasta wpływa na odwagę. Ale jeśli ktoś jest szczery, optymistycznie patrzy na świat, nawet jeśli środowisko się od niego odwróci, to zawsze może liczyć na pomoc.

Moda na les-yes
Obserwuje się nawet zjawisko „lesbijek sezonowych”. Młode dziewczyny traktują etykietkę „les” jak atrakcyjny dodatek. Lesbijkami są tylko „na pokaz”, na imprezach i w klubach, tak naprawdę, na co dzień, marzą o facecie. Bycie lesbijką, choć w pewnych kręgach nietolerowanie, w innych staje się modą. Manifestowanie swojej orientacji budzi coraz mniej strachu i obaw, wręcz staje się „wabikiem” mającym skupić uwagę otoczenia.

Literatura to podstawa
Znacie może Magdalenę Okoniewską i napisany przez nią „Mój świat jest kobietą. Dziennik lesbijki”? A może Monikę Mostowik i jej „Taką ładną”? Oglądaliście serial nakręcony na podstawie książki „Nie tylko pomarańcze”- Jeanette Winterson? Albo czytaliście wiersze Christiny Rossetti- „Goblin Market”? To wszystko pisarki związane z homoseksualizmem. – Napisałam tę książkę, żeby pokazać, że istnieje świat lesbijek. Nie gorszy czy lepszy, po prostu inny –tak tłumaczy swój pomysł Okoniewska. Michael Cunningham w książce „Z ciała i z duszy” opisuje środowisko gejowskie. Bestsellerem, jak wszystkie wyżej wymienione tytuły, stał się też Ingera Edelfeldta- „Jim w lustrze”. Zastanawiam się kiedy te tytuły będą u nas traktowane jak Harry Potter czy książki pokroju „Nigdy w życiu”. Oby jak najszybciej. W końcu książki edukują. Nawet te o kontrowersyjnych tematach. „Mojej Miłości nie trzeba leczyć - mój homoseksualizm nie jest moją chorobą, tylko chorobą strachu, nienawiści i odrazy, chorobą ludzi, którzy nie mogą zrozumieć, że jestem sobą, pomimo tego, iż nie jestem taka jak oni.” Tak naprawdę problem nie polega na tym, że homoseksualiści są inni. Problem leży w tym, jak są postrzegani przez innych. Ludzie zawsze się bali inności. Kiedyś strach wzbudzali innowiercy, ludzie o odmiennym kolorze skóry, z czasem także Żydzi. Teraz strach wzbudzają kochający inaczej. A przecież oni kochają tak jak my- głęboko, prawdziwie i długo, albo płytko, namiętnie i krótko. „Safizm med. zboczenie płciowe polegające na pociągu erotycznym kobiety do kobiety; miłość lesbijska”. To nie jest zboczenie. To jest miłość. Jak każda inna. Obiekt uczuć jest nieprzeciętny. Ale całkowicie normalny. „Kościół nie toleruje homoseksualistów. Co może spowiednika obchodzić moja "schorowana", homoseksualna dusza?” ”Nie chcę się z tego spowiadać przed nim, jak z grzechu. Bo to nie jest grzech. Mój umysł NIE JEST grzechem. Moje ciało NIE JEST grzechem. Moja miłość NIE JEST grzechem. Ja NIE JESTEM grzechem. Moja Dusza, to Moja Miłość. Nie chcę leczyć Mojej Miłości. Jest chora tylko dlatego, że jest poraniona, zwiodły ją kłamstwa i odepchnęła zdrada. Że jestem inna, że mam inny obiekt uczuć. Ktoś, kto nie zna miłości, powie, że moja jest chora. Nie jest chora, bo ktoś mi współczuje. Powinien raczej współczuć sobie, skoro uważa, że umiejętność kochania jest godna współczucia. Moją Miłość uleczy czas, który goi każdą ranę i który jako jedyny umie uleczyć złamane serce, nie zaś psychiatra, który nauczy moje ciało oddawać się mężczyznom bez oporów, który poprzestawia układankę genów w moim organizmie. Bo liczy się nie to, co jest zgodne z prawdą i potrzebą, tylko to, co wygląda na prawdę i prawidłowość. Mojej Miłości nie uleczy psychiatra, który zabije „MNIE”, by stworzyć człowieka hetero. Który pozbawi mnie siebie i unieszczęśliwi głęboko wewnątrz, bym cierpiała z uśmiechem, bym była codziennym kłamstwem przeciwko swej istocie i pierwotnej naturze.”
”Pozostaje powiedzieć wszystkim, tym którzy chcą nas "uleczyć": nie leczcie Naszej Miłości, bo Ona mogłaby uleczyć niejednego z Was. Nie współczujcie nam z powodu tego jakie jesteśmy (pewnie istnieją inne powody) - wśród Was jest niejeden, któremu naprawdę powinno się współczuć z powodu tego, czego życie go pozbawiło.”
Wszystkie cytaty pochodzą z serwisów dla homoseksualistów

Licencja: Creative Commons
2 Ocena